Prowadzimy zapisy na nowy rok szkolny 2024-2025

Parada 2013

PARADA

Nawet najstarsi ( stażem ) nauczyciele nie pamiętają czegoś podobnego. Król Sobieski spadł z konia! No, nie dosłownie, ale jednak spadł. Pamiętamy bowiem parady, podczas których król kierował naszą grupą z wierzchowca i wyglądało to okazale, akcentowało historię, nadawało wydarzeniu posmaku starodawności. Na ostatniej paradzie stało się coś, co może być zwiastunem pewnej ciekawej potencjalności – bardzo prawdopodobne,że król Jan III Sobieski przesiądzie się na konie…mechaniczne! Duch czasu. Pan Marek Książek kusząco krążył już swoim ślicznym pojazdem nie z tej epoki
jakby szukając monarchy, tyle że król gdzieś się nam zapodział i nie było kogo wsadzić w królewskie
siodło. To stać się może w przyszłości, o ile król zdecyduje się na tak ogromny cywilizacyjny skok i oswoi
z nową sytuacją. Znając jednak królewską odwagę, brawurę nawet, i otwartość na nowe, możemy być
pewni, że to nastąpi. Póki co, pan Książek musiał się zadowolić gośćmi z innych grup, którzy prosili o pa-
miątkowe zdjęcia w samochodzie albo przy samochodzie – przy czym nieodgadnioną tajemnicą pozo-
staje bezsporny fakt, że podczas gdy panie chciały zazwyczaj zdjęcie z panem Książkiem i z samochodem, panowie zadowalali się już tylko tym drugim, tj. samym samochodem…
Nasza szkoła nie stanowi nigdy zbyt licznej grupy na paradzie. Małe grupy uczniów w klasach, co
jest naszym ogromnym atutem jako szkoły, z czego słyniemy od lat i co niejako gwarantuje skuteczność
na polu najistotniejszym, tj. edukacji językowej, nie są idealnym materiałem na paradę, która odbywa
się na bardzo przestronnej ulicy. My podczas parady dajemy raczej sygnał – jesteśmy, istniejemy, może
wątlejsi ciałem od innych, ale staramy się być silni duchem. Jakież to polskie i romantyczne zarazem. Nie
stawiamy na ilość, ale na jakość – bez kompleksów, jesteśmy wybrańcami losu, a nie jego ofiarami. Kto
ceni poziom, przychodzi do nas i idzie z nami!
Na paradzie było swojsko i sympatycznie. Pomysł z donut’ami był rewelacyjny! Ponieważ numer
marszowy naszej grupy w tym roku był bardzo odległy, mieliśmy sporo wolnego czasu, więc słodkie pą-
czki cieszyły się rekordową popularnością wśród dzieci i młodzieży – zniknęły bez śladu w kilka minut.
Również udanym pomysłem były termosy z kawą – jej aromat, nie wiedzieć czemu, szczególnie pobudzał
do entuzjastycznego paradowania nauczycieli. Dla każdego coś miłego – stare hasła nie tracą mocy obo-
wiązywania. Prawie każdy przełknął coś słodkiego, umilając tym samym czas oczekiwania na marsz.
Pogoda wyjątkowo dopisywała, stąd oczekiwanie szybko zamieniło się w miłe pogaduszki z kolegami i
koleżankami z grupy, z często spotykanym i przyjaciółmi i znajomymi, a nawet z przypadkowymi, ale
sympatycznymi osobami. Wszyscy w tym dniu nastawieni byli do siebie jakoś inaczej, grzeczniej, odświę-
tniej. Przez pewien czas sąsiadem naszym była grupa „Jaśmin” z Jezuickiego Ośrodka Millenijnego i od
razu znalazł się wśród nas o. Piotr Kochanowicz, zaprzyjaźniony z naszą szkołą – spotyka się z naszą młodzieżą raz w miesiącu i spotkania te cieszą się dużym uznaniem ich uczestników.
Czas oczekiwania na marsz szybko minął. Ruszyliśmy w zwartej grupie. Prym wiodła klasa matural-
na, która niemal w komplecie pojawiła się na paradzie i to ona z dumą rozciągnęła napis z nazwą szkoły :
JANA III SOBIESKIEGO. Maturzyści wykorzystali ostatnią szansę reprezentowania swojej szkoły na para-
dzie jako jej aktualni uczniowie. Szli jak prawdziwi zwycięzcy – z radością i z dumą! Za nimi podążali mło-
dsi uczniowie różnych klas, ci, którzy wiedzą, że przed nimi jeszcze dalsza droga, ale przecież droga odby-
wana w dobrym towarzystwie nie nuży, może być nawet niezapomnianą przygodą. O to wszyscy się staramy, wszak „nie ma nic lepszego, od szkoły Sobieskiego” – więc w drogę ….

Stanisław Wolsza